środa, 1 maja 2013

Spontan

Zawsze było to bieganie spontaniczne. Często biegałem po pracy po lasach oliwskich. Później, gdy mieszkaliśmy w centrum Gdańska, wsiadałem w sobotę w samochód i jechałem do Wrzeszcza biegać po tamtejszych lasach. W Gdyni mieszkamy na krańcach miasta. Praktycznie ostatnia linia zabudowy. Dalej już tylko lasy i pola okalające Trójmiasto. Tutaj pojawiły się poranne biegania. Częste i długie wyjazdy w delegację dodały do tego bieganie na bieżniach w klubach fitness.

Biegałem raz na tydzień, raz na dwa tygodnie. Często długie przerwy bez żadnego biegu. Modę na bieganie obserwowałem przez długi czas stojąc trochę z boku. Biegam dla siebie, nie dla czasów i osiągów – tak sobie mówiłem. Aż w końcu dojrzałem do tego, aby spontaniczne bieganie zamienić na trenowanie. Na razie jeszcze bez sprecyzowanych celów i wyzwań.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz