sobota, 22 czerwca 2013

Bieg Świętojański

Przede mną pierwsze prawdziwe zawody biegowe. Gdyński Nocny Bieg Świętojański. 10 km, jak dla mnie, poważnego testu biegowego. Chłonę wszystko dookoła. Kilka tysięcy biegaczy. Kolejki do toi-toi. Napierający tłum, gdy uwolniono startowe strefy czasowe. Ogromny tłok tuż po starcie.

Na czwartym kilometrze trasa wznosi się. Rzut oka w tył. Widać prawie całą ulicę Polską i ciągnący się nią kilometrowy sznur biegaczy. Równie długi sznur biegnących przede mną. Czuć emocje. Widać, że każdy tworzy tę imprezę. Tłumy kibiców wzdłuż trasy (o północy!). Chaos na trasie przy punkcie z wodą. Dramaty opadania z sił na kilometrowym podbiegu po ulicy Świętojańskiej. Wybuchy radości po przekroczeniu mety. Odkrywam klimaty biegowego święta. Na dobre zaprzyjaźniam się z RunKeeper'em. Ekscytujące.

sobota, 8 czerwca 2013

Parkrun

Pierwsze sprawdzenie się na biegowej imprezie to Gdyński Parkrun. Dystans 5 km nie jest dla mnie wyzwaniem. Nie w sensie odległości. Wyzwaniem jest czas. Jak dopasować tempo? Nigdy nie miałem dylematu jak długo potrafię biec danym tempem. Do tej pory po prostu sobie biegałem.

Bulwar nadmorski w Gdyni o poranku, jeszcze sporo przed sezonem, jest fajnym miejscem do biegania. Kilkadziesiąt osób na starcie. Przyjemna atmosfera biegu. Pierwsze zaskoczenie to bieg po twardej nawierzchni. Do tej pory prawie zawsze biegałem po leśnych i polnych szutrach. Podświadomie uciekam z chodnika na trawę. Drugie, to łatwy początek i szybko pojawiająca się zadyszka. Stopniowo zwalniam tempo, myśląc o dobrym finiszu na ostatnich metrach. Trzecie zaskoczenie – szybka regeneracja po zakończonym biegu, choć na mecie wydawało mi się, że ledwo żyję.

Pozdrowienia i podziękowania dla ekipy Parkrun.pl.