wtorek, 29 kwietnia 2014

Od kiedy biegam?

Ktoś ostatnio zapytał mnie jak długo już biegam. W pierwszym odruchu chciałem powiedzieć, że od roku, bo tyle mniej więcej czasu trenuję regularnie. Ale po chwili namysłu sięgam pamięcią wstecz, i jeszcze bardziej wstecz, i coraz dalej wstecz, i tak cofam się w czasie ze dwadzieścia dwa lata.  Do czasów, kiedy jeszcze nie byłem żonaty. Kiedy to po całonocnych imprezach wybierałem się do pobliskiego lasu na krótkie bieganie aby wrócić do sił. Do czasów, kiedy to pierwsze troski dorosłego życia wkradały się w beztroskie młodzieńcze swawole. Do lasu obok mojego rodzinnego domu, do którego chodziłem po szkole. Do tras, które przemierzałem podczas lekcji wf-u.

Wygląda na to, że biegam "od zawsze".


sobota, 26 kwietnia 2014

Dlaczego biegam wg HR max?

Przyszedł czas na długie wybiegania. Lubię biegać przed siebie, urządzać sobie biegowe wycieczki po okolicy. A okolica u mnie pagórkowata. Trzymanie cały czas jednego tempa dawałoby mi niesamowitą huśtawkę tętna. Na niektórych podbiegach trzymanie zadanego tempa oznaczałoby wręcz trening na 100% tętna maksymalnego. I tak co parę kilometrów :) Nie miałoby to nic wspólnego z długim, spokojnym wybieganiem.

W zegarku nie ustawiam żadnych alarmów dla przekroczenia stref tętna. Przy tej charakterystyce terenu zegar pikałby mi non stop. Nie o to chodzi, aby się ciągle stresować pojedynczymi skokami tętna. Pilnować trzeba średniej wartości.

Jedna z opcji ustawienia wyświetlacza to wykres tętna za ostatnie trzy minuty biegu. Ustawiam "auto lap" na 0,5km. Jeden rzut oka na wykres i widzę co się dzieje z tętnem. To jest też  dobry test na sprawdzenie, czy to co czuję po głębokości i miarowości oddechu pokrywa się z tym, co pokazuje pulsometr.

 

niedziela, 13 kwietnia 2014

Tankowanie podczas długiego wybiegania

Tydzień temu namówiłem Olę, aby razem ze mną wybrała się na rowerze na moje długie wybiegania. Tempo biegowe treningu jest w sam raz na rekreacyjną jazdę rowerem po szutrowych drogach i częstych wzniesieniach jakie mamy w okolicy. Na podbiegach nadrabiam dystans do Oli, który potem tracę przy zjazdach. Dla mnie to oczywiście duże wsparcie. Spada mi ciężar camel-bag'a z pleców i niewygoda bidonów obwieszonych wokół pasa.

Na kolejne długie wybieganie namawiamy jeszcze sąsiada. I tak tworzy się mój "support team". Łączymy przyjemne z pożytecznym. Oni rekreację z miłą towarzyską pogawędką. Ja bieganie z odciążeniem mnie od kilogramów wody potrzebnej podczas biegu. 

Ola i Jacek - mój biegowy "suport team".