wtorek, 30 grudnia 2014

Piękno zimowego poranka

Lubię biegać o poranku. Niezależnie od pory roku. Czasami natura wynagradza mi sowicie te wczesne pobudki. Dzisiaj było po prostu cudownie.

Pomarańczowa tarcza słońca unosząca się tuż nad horyzontem. Promienie światła przedzierające się przez obsypane śniegiem gałęzie drzew. Nad polami tumany śniegu unoszone porywami wiatru. Długie cienie drzew kładące się na białych fałdach łąk. Ślady moich stóp odciśnięte na nie tkniętym dywanie śniegu. A we mnie budzi się dusza odkrywcy. Przemierzającego nieznaną nikomu pustkę lasów i łąk.

Lekkość biegu przychodzi z każdym promieniem wstającego słońca.


niedziela, 28 grudnia 2014

Największe maratony w Europie

Zaczynam planować kolejny maraton. Ponownie szukam imprezy, która może być dla mnie wyobrażeniem o prawdziwym święcie biegania. Jakie mam wyznaczniki takiego święta?

Na pierwszym miejscu liczba startujących. Mam takie wyobrażenie, że tym więcej kibiców na trasie im więcej zawodników na starcie. Dla takiego nowicjusza jak ja, ważni są kibice wzdłuż trasy. Gdy biegłem w Sztokholmie i Frankfurcie miałem takie poczucie, że w równym stopniu ja biegnę dla nich jak i oni przychodzą tam dla mnie. Jest wydarzenie, i każdy dokłada do niego swoją cegiełkę. Kibice swoim dopingiem, biegacze swoim wysiłkiem. Kumulacja pozytywnej energii. Banał, ale na dużej imprezie jest duża moc.

Po drugie urozmaicona, ciekawa, krajobrazowa trasa. Zanim pobiegłem swój pierwszy maraton nie myślałem o tym w takich kategoriach. Wydawało mi się, że liczyć będzie się tylko koncentracja na tempie i wsłuchiwanie się we własne ciało. Nic bardziej mylnego. Pojawia się nużący automatyzm. Pojawia się potrzeba zajęcia umysłu czymś ciekawym. Pojawia się potrzeba ucieczki od monotonii tysięcy takich samych kroków.

W Sztokholmie miałem na trasie wiele momentów, w których naprawdę podziwiałem otoczenie. Interakcja z tłumem na pierwszych kilometrach trasy. Podziwianie nabrzeży kanałów wijących się wśród miasta. Widok dachów starówki z długiego na prawie kilometr mostu Vasterbron. Zielone zagajniki i rekreacyjne łąki wyspy Djurgarden. Szerokie aleje centrum miasta. No i oczywiście okolice stadionu olimpijskiego i jego magiczna bieżnia na samym finiszu. We Frankfurcie było podobnie.

Istotne znaczenie ma oczywiście logistyka dojazdu, łatwość znalezienia sensownych noclegów i sama organizacja zawodów. Na wiosnę 2015 typuję Madryt (obok maratonu jest jednocześnie półmaraton i bieg na 10km - dziesiątki tysięcy uczestników) i Orlen Warsaw Marathon (podobna koncepcja imprezy jak w Madrycie).  Zaczynam rozumieć co oznacza w praktyce "turystyka biegowa".

Ciekawostka: czy jest w Europie obok Warszawy drugie miasto, które ma w roku dwa duże maratony?



niedziela, 21 grudnia 2014

(Nie)Pamięć ciała

Wracam po tygodniach przerwy do regularnego biegania. Czuję jak ciało walczy ze swoimi słabościami. Gibkość prawie nie istnieje. Patrzę na zegarek i pojawia się zwątpienie. Tempo o dobre 50-60 sekund gorsze niż przed dwoma miesiącami. I choć wiem, że za dwa, trzy tygodnie zacznie powracać utracona forma, to i tak niewiara sieje swoje wątpliwości. Kondycja budowana miesiącami zniknęła w zaledwie kilka tygodni. 

Biegam spokojne kilometry. Dzień po dniu. Czekam, aż znowu pojawi się idące z głębi ciała, naturalne pragnienie ruchu. Cierpliwie czekam na powrót uzależnienia.