Wracam po tygodniach przerwy do regularnego biegania. Czuję jak ciało walczy ze swoimi słabościami. Gibkość prawie nie istnieje. Patrzę na zegarek i pojawia się zwątpienie. Tempo o dobre 50-60 sekund gorsze niż przed dwoma miesiącami. I choć wiem, że za dwa, trzy tygodnie zacznie powracać utracona forma, to i tak niewiara sieje swoje wątpliwości. Kondycja budowana miesiącami zniknęła w zaledwie kilka tygodni.
Biegam spokojne kilometry. Dzień po dniu. Czekam, aż znowu pojawi się idące z głębi ciała, naturalne pragnienie ruchu. Cierpliwie czekam na powrót uzależnienia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz