sobota, 22 marca 2014

Bieganie i narty

Ola jest wyraźnie zadowolona z mojego biegania podczas naszego wyjazdu na narty. Biegam wcześnie rano, potem śniadanie, pół godziny drzemki i wyjście na narty. Nie ma co ukrywać - jeżdżę na nartach zdecydowanie relaksacyjnie. Odkrywam, że spokojne jeżdżenie na nartach doskonale uzupełnia proces regeneracji po porannym bieganiu. Zakładam zegarek z pulsometrem.  W trakcie spokojnych zjazdów tętno wynosi poniżej 70% HR max. To tak, jakbym biegał regeneracyjnie. I do tego wszystko dzieje się na wysokościach powyżej 2000 m n.p.m.

Równe, płaskie odcinki tras dla treningów interwałowych znajduję na dużych parkingach, albo przy wjeździe do wiosek, albo przy stacjach wyciągów. Tak było w Val Thorens, tak jest i tutaj we Włoszech. Poza tym wszędzie kilkudziesięciometrowe przewyższenia. Doskonale urozmaicające monotonię długich, spokojnych wybiegań.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz