W ramach weryfikacji postępów treningowych wybieram się na I Karnawałowy Trial Półmaraton do Łeby. Nie mam zbyt wielkich oczekiwań, ale liczę na poprawienie wyniku z października. Bieg zaczyna się o 12:00. Spokojnie wybieram się więc na śniadanie o 8:30. Mam sprawdzone, że trzy godziny między posiłkiem a wysiłkiem to czas w sam raz dla mnie na dojście do siebie po trawieniu.
No ale tym razem postanawiam zastosować lekki "carbo-loading". Wszystko co cechuje wysoki poziom węglowodanów ląduje na moim talerzu. Zamroczony potrzebą węglowodanów wrzucam w siebie potworne ilości jedzenia. Już na rozgrzewce czuję, że to będzie ciężki bieg. Nadmiar węglowodanów nie ma szansy zadziałać podczas biegu. Zalegają w żołądku zamiast być w krwiobiegu.
Trasa jest rzeczywiście "trialowa". Sporo sypkiego, wydmowego piachu. Trochę korzeni. Wiele piaszczystych uskoków i głębokich wyrw w drodze. Cała trasa wzdłuż morza. Na szczęście biegnie w lesie, osłonięta od porwistych, morskich wiatrów. Urokliwy wbieg na wzgórze pod latarnią Stilo i powrót na metę do Łeby. Melduje się lekko licząc 5 minut powyżej oczekiwań.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz