Już pierwszego dnia objawił się podstawowy problem górskiego biegania. Wszystkie drogi są stromo nachylone. Trudno o kawałek dłuższej prostej. Pierwsze bieganie przeznaczam na rekonesans. W poszukiwaniu terenu do treningów interwałowych wybiegam z wioski drogą w kierunku doliny. W dół biegnie się cudownie. Mijam pierwszy parking, mijam drugi parking. Zahipnotyzowany łatwością zbiegu zapominam o drodze powrotnej. Ponad trzy kilometry ciągłego wspinania się z ponad 300 metrowym przewyższeniem. Non stop pod górę. Wymagające.
Wykresy biegu z Val Thorens w kierunku doliny. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz