Kolejny maraton i kolejne nadzieje. Chociaż profil trasy i temperatura wcale nie nastrajają optymistycznie. Ostatnie kilometry to całkiem ostro pod górkę, a słońce będzie dawać lekko licząc 20+C.
Rock'n'Roll Madrid to 10k, 21k i 42k w jednym wydarzeniu. Na starcie grubo ponad 30 tysięcy ludzi. Przyjemnie. Radośnie, jak to w Hiszpanii :)
Od 6km dołączam do Sławka z Iławy i tak sobie gaworząc biegniemy wspólnie. Tempo na 3;30, ale to przecież nic nie znaczy. Niestety świeże daktyle i rodzynki zmieszane na śniadaniu z poranna kawą nie dają mi spokoju i na półmetku odpadam na parę ładnych sekund do toi-toi'a. Minuta? Półtorej? Dwie? To chyba jakaś moja zmora w tym roku te toi-toi'e.
Od 30km jest, jakże by inaczej, ciężko, podwójnie ciężko, bo profil trasy pnie się pod górę. Gdzieś w okolicach 35km nabieram jakiegoś wigoru i znowu chce mi się biec. Tempo rośnie. Nie na długo, ale to dobry znak. Ostatnie kilometry idą ostro pod górę. To już regularny marszobieg. Tak, żeby nabrać siły na bieg na ostatnim kilometrze. Na szczęście końcówka bez żadnych skurczy i kontuzji. Wynik z Amsterdamu lekko poprawiony!
niedziela, 24 kwietnia 2016
sobota, 23 kwietnia 2016
Inspirujące spotkanie
Dzień przed maratonem jak zwykle staram się organizować spokojnie. Lekka, krótka przebieżka ulicami miasta. Akurat jestem w zasięgu Santiago Bernabeu, więc wybór trasy staje się oczywisty. Po południu odbiór pakietu i Pasta Parta.
A na Pasta Party przytrafiło się nam takie oto spotkanie.
Stoimy
w kolejce do wejścia do pawilonu, gdzie jest Pasta Party. Coś tam sobie
gaworzymy, a tu za nami odzywa się do nas po polsku starszy jegomość.
Markus - ze Szczecina. Przyjechali w kilkanaście osób na maraton.
Odbieramy jedzenie, siadamy wspólnie do stolika i - nie może być inaczej
- opowiadamy sobie o biegowych historiach. Ma 68 lat. Biegać zaczął 5
lat temu. Gmina zorganizowała bieg na 3km. Bał się, że nie da rady i że
ze się wstydu spali przed rodziną, więc zaczął ćwiczyć. I tak go
wciągnęło, że od trzech lat biega maratony.
- Świetnie, a to ile już przebiegłeś?.
- No, już 26.
- ... ??? Ale to w całym swoim życiu?
- No tak, w ciągu ostatnich trzech lat.
Szczena
mi opada, zwłaszcza, że to nie takie tam truchtanie, tylko życiówka
3:40. No a po chwili dodaje, że od roku to jeszcze triathlon robi. Nie
żeby skromny dystans olimpijski, tylko tak po bożemu - 1/2 Ironman'a.
Był na pudle w swojej kategorii wiekowej w Gdyni w zeszłym roku.
Żartuje, że w jego wieku to łatwe, bo prawie nikt nie startuje.
No i tak sobie myślę, że piękne może być życie emeryta.
niedziela, 3 kwietnia 2016
"Włodziu, sikaj w majty"
"Włodziu, sikaj w majty" - to najlepsze podsumowanie mojego półmaratonu w Warszawie. Dobra życiówka w postaci 1:38:12, z czego nie mniej niż 40 sekund spędzone w toi-toi'u (sic!). Stwierdzenie Kamci, że nie ma co tracić czasu na takie konwenanse jak toi-toi tylko trzeba sikać w majtki, jest dobrym podsumowaniem moich warszawskich poczynań.
Dobry bieg, któremu na pewno sprzyjał profil trasy, łagodnie opadający w dół od pierwszych kilometrów. Rewelacyjnie wymyślony przez organizatorów podbieg pod Belwederską zorganizowany w postaci Mistrzostw Polski w Podbiegu. Do tego ładna pogoda, przestronna strefa i miłe towarzystwo przyjaciół, Cudo!
Dobry bieg, któremu na pewno sprzyjał profil trasy, łagodnie opadający w dół od pierwszych kilometrów. Rewelacyjnie wymyślony przez organizatorów podbieg pod Belwederską zorganizowany w postaci Mistrzostw Polski w Podbiegu. Do tego ładna pogoda, przestronna strefa i miłe towarzystwo przyjaciół, Cudo!
Subskrybuj:
Posty (Atom)