sobota, 31 stycznia 2015

Długie wybieganie, squash i ... kontuzja


Właściwie cały weekend mogę zmaknąć jednym stwierdzeniem: nadgorliwość gorsza od faszyzmu.

Długie wybieganie. Na wymęczone mięśnie następnego dnia wrzucam półtorej godziny gry w squasha. Pierwszy squash od ponad półtorej roku. Wszystkie nieużywane od wielu miesięcy mięśnie zakwaszone. Kolejnego dnia, na mocno już zużyty organizm, wrzucam kolejne kilkanaście kilometrów biegu. Wraca kontuzja lewego achillesa.

Koniec biegania na ładnych parę tygodni.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz