Przyjechałem do Amsterdamu ze sporymi nadziejami.
Początek biegu to spora dawka niezadowolenia. Wąskie uliczki po starcie, dużo zakrętów o 90 stopni i tłum przechodzący w marsz, bo robi się tak ciasno, że nie ma jak biec. Pierwsze cztery, pięć kilometrów poza kontrolą tempa. Ciągłe zwalnianie i przyspieszanie, szukanie sobie miejsca. Sporo wewnętrznej złości na organizatorów.
Biegnie mi się dobrze, aczkolwiek te pierwsze, rwane kilometry sieją w głowie zamęt. Ile było tam za dużo straconej energii?
Przyjemna płaska trasa, od 12 kilometra prowadząca wzdłuż kanału daleko poza centrum miasta. Na trasie sporo kapel, DJ'ów i grup wsparcia. "Biegnij jakbyś coś ukradł" na jednym z transparentów. No to przyspieszam.
Dobiegam do 30km, sprawdzam zegarek. Jest 2h 31m, dobry czas. I czuję, że zaczyna mnie odcinać. Już teraz? Tak szybko? Zbieram się w sobie, ale widzę, że to na nic się nie zda. Mam przed sobą 12km, więc może uda się obronić trzy godziny trzydzieści coś tam minut.
Im bliżej czterdziestki tym bardziej czuję, że lewe udo ma ochotę na skórcze. Przechodzę do marszu. Ktoś trzyma tabliczkę z napisem "za dużo ćwiczyłeś żebyś teraz nie dobiegł". Truchtam w kierunku mety. Widok stadionu wyzwala resztki sił, ale tempo ledwo drgnie.
Wbiegam na metę poniżej trzy pięćdziesiąt. Dobrze, bo jest życiówka. Dobrze, bo nie złapałem żadnej kontuzji. Ale jednak to nie ten styl, o którym myślałem. Jest duży niedosyt. Od razu zaczynam myśleć o następnym maratonie.
niedziela, 18 października 2015
sobota, 12 września 2015
Najstarsza impreza biegowa w Polsce
Bieg na 10km na miesiąc przed maratonem nie wpasowywał się za bardzo do planu treningowego, ale chęć oficjalnego zmierzenia się z dystansem kusiła. Bardzo płaska trasa - prawie brak przewyższeń - zachęcała. Do tego aspekt towarzyski - biegnie Marek. Zdecydowałem się na 53 Bieg Westerplatte.
Dobry start i wewnętrzne hamowanie zapędów aby biec szybciej. Równe tempo. Choć i tak na początku o parę sekund na km za szybko. Na 8km wybieg w kierunku morza i bieg pod wiatr, który trochę przyhamował kolumnę. Od 9km długi finisz. Trochę chyba zbyt oszczędnie poprowadzony. Ale wyniki lepszy niż przewidywany. Nowa życiówka na 10km ustanowiona.
Dobrze przygotowana impreza. Niecałe 4 tys zawodników, ale zrobiona na bogato (np. w porównaniu do Gdyni). Trochę niefortunne było poprowadzenie trasy przez schody prowadzące z pasażu dla pieszych na ulicę. Obudowanie schodów płytami pilśniowymi niby niweluje teren, ale o poślizgnięcie się nietrudno. No i brak dojazdu prywatnymi samochodami. No i ten medal w kształcie jakiegoś makaronu. No i ... najstarsza biegowa impreza w Polsce :)
Dobry start i wewnętrzne hamowanie zapędów aby biec szybciej. Równe tempo. Choć i tak na początku o parę sekund na km za szybko. Na 8km wybieg w kierunku morza i bieg pod wiatr, który trochę przyhamował kolumnę. Od 9km długi finisz. Trochę chyba zbyt oszczędnie poprowadzony. Ale wyniki lepszy niż przewidywany. Nowa życiówka na 10km ustanowiona.
Dobrze przygotowana impreza. Niecałe 4 tys zawodników, ale zrobiona na bogato (np. w porównaniu do Gdyni). Trochę niefortunne było poprowadzenie trasy przez schody prowadzące z pasażu dla pieszych na ulicę. Obudowanie schodów płytami pilśniowymi niby niweluje teren, ale o poślizgnięcie się nietrudno. No i brak dojazdu prywatnymi samochodami. No i ten medal w kształcie jakiegoś makaronu. No i ... najstarsza biegowa impreza w Polsce :)
sobota, 8 sierpnia 2015
W skwarze Stolema
Bieg w ramach inicjatywy "Kaszuby biegają". Ciekawy pomysł. Co parę tygodni imprezę biegową organizuje inna gmina. Różne dystanse, różne charaktery biegów.
Zapisując się na III Półmaraton Stolema we Wdzydzach Kaszubskich chodziło mi po głowie to samo pytanie co przy imprezie w Pucku: komu i dlaczego przychodzi do głowy organizowanie latem imprezy biegowej o godzinie 14 lub 15 ?
Na starcie ukrop. Temperatura od 33 do 35 stopni - zależy na jaki termometr spojrzeć. Trasa mocno trailowa. Piach i pagórki. Częściowo przez las, ale taki sosnowy, rzadki, nie zatrzymujący promieni słońca, gdzie gorące powietrze stoi nieruchomo. Wozy strażackie na trasie polewają zawodników wodą. Litują się mieszkańcy jedynej na trasie wsi i z ogródków oblewają biegaczy.
Na finiszu zaskakuję samego siebie. Ostatni kilometr zbierałem się do podbicia tempa, ale szło mizernie. Dopiero na ostatnich dwustu metrach coś mnie natchnęło. Może lekki spadek terenu nadał rytm, a może wizja prześcignięcia poprzednika na oczach kibiców. Rozbujałem się do tempa ok 3:40min/km i sprintem przekroczyłem linię mety. Finisz marzenie.
Zapisując się na III Półmaraton Stolema we Wdzydzach Kaszubskich chodziło mi po głowie to samo pytanie co przy imprezie w Pucku: komu i dlaczego przychodzi do głowy organizowanie latem imprezy biegowej o godzinie 14 lub 15 ?
Na starcie ukrop. Temperatura od 33 do 35 stopni - zależy na jaki termometr spojrzeć. Trasa mocno trailowa. Piach i pagórki. Częściowo przez las, ale taki sosnowy, rzadki, nie zatrzymujący promieni słońca, gdzie gorące powietrze stoi nieruchomo. Wozy strażackie na trasie polewają zawodników wodą. Litują się mieszkańcy jedynej na trasie wsi i z ogródków oblewają biegaczy.
Na finiszu zaskakuję samego siebie. Ostatni kilometr zbierałem się do podbicia tempa, ale szło mizernie. Dopiero na ostatnich dwustu metrach coś mnie natchnęło. Może lekki spadek terenu nadał rytm, a może wizja prześcignięcia poprzednika na oczach kibiców. Rozbujałem się do tempa ok 3:40min/km i sprintem przekroczyłem linię mety. Finisz marzenie.
wtorek, 28 kwietnia 2015
Na maratonie w Dębnie pęknie granica 2 godzin
Co zrobić, żeby przebiec maraton poniżej 2 godzin? Czytam na runnersworld.com interesujący artykuł o tym, jakie czynniki przyczynią się do przekroczenia tej magicznej granicy.
Analiza 10 tysięcy topowych biegów/maratończyków daje między innymi takie obserwacje:
(1) To będzie chłodny dzień. Pewnie w marcu lub listopadzie. Temp. ok 4-5 stopni.
Im zimnije tym lepiej dla zawodowców. Ciało zawodowców generuje dużo ciepła.
(2) Trasa będzie otępiająca dla umysłu. I to jest atut dla ... Dębna w Polsce. Płaska i bez zakrętów. Jak np. w Dubaju. W Dębnie elita kończy swój maraton o 80 sekund szybciej niż to robią na innych maratonach. No i do tego Dębno jest w zimie! Brakuje tylko bogatych sponsorów
(3) Pace makerzy utworzą tunel aerodynamiczny. Dla szybko biegnącej elity opór powietrza spowalnia ich. Potrzebny jest ten tunel - potrzebny jest drafting pomiędzy elitą, bo pacemakerzy nie wytrzymają tempa.
(4) Nagroda finansowa będzie oszałamiająca.
http://rw.runnersworld.com/sub-2/
Tak, ja też lubię biegać w chłodne dni :)
Analiza 10 tysięcy topowych biegów/maratończyków daje między innymi takie obserwacje:
(1) To będzie chłodny dzień. Pewnie w marcu lub listopadzie. Temp. ok 4-5 stopni.
Im zimnije tym lepiej dla zawodowców. Ciało zawodowców generuje dużo ciepła.
(2) Trasa będzie otępiająca dla umysłu. I to jest atut dla ... Dębna w Polsce. Płaska i bez zakrętów. Jak np. w Dubaju. W Dębnie elita kończy swój maraton o 80 sekund szybciej niż to robią na innych maratonach. No i do tego Dębno jest w zimie! Brakuje tylko bogatych sponsorów
(3) Pace makerzy utworzą tunel aerodynamiczny. Dla szybko biegnącej elity opór powietrza spowalnia ich. Potrzebny jest ten tunel - potrzebny jest drafting pomiędzy elitą, bo pacemakerzy nie wytrzymają tempa.
(4) Nagroda finansowa będzie oszałamiająca.
http://rw.runnersworld.com/sub-2/
Tak, ja też lubię biegać w chłodne dni :)
wtorek, 10 marca 2015
Masterminding the marathon
Planuję kolejny sezon treningowy. Szukam ciekawych pomysłów. Wertuję różne plany przygotowań.
Znajduję chyba prorocze słowa: "There will never be a unified theory of marathon training."
Dobre podsumowanie różnych technik znajduję w;
http://www.runnersworld.com/racing/masterminding-the-marathon
Znajduję chyba prorocze słowa: "There will never be a unified theory of marathon training."
Dobre podsumowanie różnych technik znajduję w;
http://www.runnersworld.com/racing/masterminding-the-marathon
piątek, 13 lutego 2015
USG , ortopodea, i .... trzy miesiące przerwy
Tydzień przerwy w bieganiu niczego nie zmienia. Ból w achillesie pozostaje bez zmian. Nie ma złudzeń - wiosenny plan treningowy mogę odłożyć na bok.
Decyzja jest prosta. Skoro od października nie udało się zaleczyć naderwania achillesa, to nie ma co liczyć na to, że tydzień czy dwa tygodnie przerwy w bieganiu coś tutaj radykalnie zmienią.
USG, ortopeda, i .... trzy miesiące przerwy. USG pokazuje, że na połowie szerokości ścięgna występują zmiany struktury ścięgna. To pewnie pamiątka po maratonie we Frankfurcie. Daję sobie miesiąc na zabiegi rehabilitacyjne, miesiąc przerwy, miesiąc na ćwiczenia.
Wyjazd do Madrytu może za rok :)
Decyzja jest prosta. Skoro od października nie udało się zaleczyć naderwania achillesa, to nie ma co liczyć na to, że tydzień czy dwa tygodnie przerwy w bieganiu coś tutaj radykalnie zmienią.
USG, ortopeda, i .... trzy miesiące przerwy. USG pokazuje, że na połowie szerokości ścięgna występują zmiany struktury ścięgna. To pewnie pamiątka po maratonie we Frankfurcie. Daję sobie miesiąc na zabiegi rehabilitacyjne, miesiąc przerwy, miesiąc na ćwiczenia.
Wyjazd do Madrytu może za rok :)
sobota, 31 stycznia 2015
Długie wybieganie, squash i ... kontuzja
Właściwie cały weekend mogę zmaknąć jednym stwierdzeniem: nadgorliwość gorsza od faszyzmu.
Długie wybieganie. Na wymęczone mięśnie następnego dnia wrzucam półtorej godziny gry w squasha. Pierwszy squash od ponad półtorej roku. Wszystkie nieużywane od wielu miesięcy mięśnie zakwaszone. Kolejnego dnia, na mocno już zużyty organizm, wrzucam kolejne kilkanaście kilometrów biegu. Wraca kontuzja lewego achillesa.
Koniec biegania na ładnych parę tygodni.
czwartek, 29 stycznia 2015
Bieżnik trailowych butów
Od tygodnia biegam w nowych butach trial'owych. Dobór butów to rzecz mocno indywidualna. Tym razem poszedłem sprawdzonym tropem i nowe trail'owe wybrałem tego samego producenta i tego samego typu co ostatnio kupione "szosówki". Próbowałem kilku par, ale te leżały mi najbardziej. Autosugestia?
Pierwsze wrażenia - lepsza przyczepność do ubitego i wylodzonego śniegu. Zdecydowanie mniej się ślizgają. Buty stabilnie wgryzają się w nawierzchnię. Szereg małych, okrągłych 'pastylek' na podeszwie lepiej sprawuje się na takiej zimowej nawierzchni niż większe i rzadziej rozłożone 'choinki' w poprzednich butach.
Intryguje mnie ta wyraźnie odczuwalna różnica. Mam nadzieję, że to nie tylko efekt podświadomego szukania uzasadnienia dokonanego zakupu :)
Pierwsze wrażenia - lepsza przyczepność do ubitego i wylodzonego śniegu. Zdecydowanie mniej się ślizgają. Buty stabilnie wgryzają się w nawierzchnię. Szereg małych, okrągłych 'pastylek' na podeszwie lepiej sprawuje się na takiej zimowej nawierzchni niż większe i rzadziej rozłożone 'choinki' w poprzednich butach.
Intryguje mnie ta wyraźnie odczuwalna różnica. Mam nadzieję, że to nie tylko efekt podświadomego szukania uzasadnienia dokonanego zakupu :)
czwartek, 22 stycznia 2015
Cisza
Bieganie, gdy spadnie śnieg, przynosi nowe doznania. Mam wrażenie, że dookoła pojawia się wszechogarniająca, zaborcza cisza. Tak, jakby śnieg tłumił wszystkie odgłosy świata. Znikają ostre trzaski i stuki. Ostry pęd wiatru wytraca swój impet na puszystym śniegu. Pojawiają się miękkie dudnienia i szumy. Nawet miarowy świst oddechu wycisza się i zmienia w delikatny, chłodny podmuch. Podeszwy bezgłośnie zapadają się w śniegu. Pochłania mnie cisza.
środa, 21 stycznia 2015
Na wiejskiego psa
Biegam głównie poza miastem. W terenach wiejskich, gdzie psy puszczone luzem wokół gospodarstw obszczekują wszystkich i wszystko. Rzadkością są czteronogi uwiązane na łańcuchu, a jeśli już puszczone wolno, to za szczelnym ogrodzeniem. Najczęściej małe, ujadające kundle wyskakują na drogę i od granicy do granicy gospodarstwa szczerzą kły i polują na łydkę przechodnia. Osobnym zagadnieniem jest postawa ich właścicieli, którzy jeśli nawet są w pobliżu, to i tak zazwyczaj nie reagują i pozwalają na obszczekiwanie i podgryzanie obcych. Ot, wiejska kultura.
Czasami biegam z gazem pieprzowym, ale to rozwiązanie mało skuteczne na psy. Gaz działa tylko z małej odległości, gdy właściwe sytuacja jest już mocno podbramkowa. Do tego nawet lekki powiew wiatru niweluje jego działanie.
Najlepszym odstraszaczem wiejskich burków okazuje się być zwykły kij. I nie musi to wcale być solidny drąg. Wystarczy 30-40 centymetrowa, lekka witka. Trzymana w ręku niewiele wpływa na rytm biegu, a widoczna z daleka skutecznie trzyma na dystans większość małych agresorów.
Czasami biegam z gazem pieprzowym, ale to rozwiązanie mało skuteczne na psy. Gaz działa tylko z małej odległości, gdy właściwe sytuacja jest już mocno podbramkowa. Do tego nawet lekki powiew wiatru niweluje jego działanie.
Najlepszym odstraszaczem wiejskich burków okazuje się być zwykły kij. I nie musi to wcale być solidny drąg. Wystarczy 30-40 centymetrowa, lekka witka. Trzymana w ręku niewiele wpływa na rytm biegu, a widoczna z daleka skutecznie trzyma na dystans większość małych agresorów.
Subskrybuj:
Posty (Atom)